Narodowe Centrum Badań i Rozwoju właśnie unieważniło przetarg na projekt i wykonanie autobusów elektrycznych dla polskich miast. Przetarg zakładał stworzenie ponad tysiąca autobusów które miały odmienić miejskie drogi.

Długo przygotowywany przetarg zakładał stworzenie projektu autobusów o 3 długościach – 10,12 i 18 metrowych. Pojazdy miały być w stanie przejechać od 40 do 120 km na jednym ładowaniu i minimum 80000 km rocznie przez 10 lat. Co więcej, baterie nie mogły przez 10 lat spać poniżej 80% ich początkowych pojemności.

Urzędnicy tworzący przetarg, zakładali, że przystąpi do niego blisko 30 podmiotów z całego świata. Skończyło się na tym, że oferty zgłosiły w sumie 3 podmioty – Ursus Bus, Autosan i Politechnika Śląska. Autosan odpadł jako pierwszy, bo złożył ofertę która znacząco przekroczyło szacowane koszty projektu. Politechnika mimo, że najtańsza została odrzucona z powodu niewystarczających „możliwości”. Na polu bitwy został Ursus Bus który nękany problemami z płynnością finansową i przeprowadzaną restrukturyzacji – nawet nie złożył na czas wymaganych dokumentów po wygranym I etapie. Przetarg został unieważniony.

Co zawiniło? Wcale nie brak „know how” u polskich i zagranicznych przedsiębiorców, ale najprawdopodobniej oferowana kwota skutecznie odstraszyła potencjalnych wykonawców. NCBR założyło 1082 sztuk autobusów w cenach:
10 metrowy – 2,21 mln brutto
12 metrowy – 2,46 mln zł brutto
18 metrowy – 3,44 mln zł brutto

Gdy porównamy to z 8,8 mln zł za autobus wyprodukowany przez Solarisa dla miasta Mediolan, gołym okiem widać, że ceny znacząco się różnią i mimo faktu zamówienia bardzo dużej liczby sztuk, opłacalności widocznie nie było.

Pocieszający jest fakt, że złotówka z publicznych pieniędzy nie została wydana.