Parlament Europejski zajmuje się właśnie tematem emisji spalin. Parlamentarzyści proponują zmiany w testowaniu, podnosząc, że dotychczasowe standardy ustalania emisji spalin do atmosfery nie odpowiadają rzeczywistym warunkom. Emisja np. tlenków azotu przez silniki Diesla jest w rzeczywistych warunkach wielokrotnie wyższa niż wynika to z prób laboratoryjnych.

Zgodnie z proponowanymi zmianami ośrodki testowe miałby być opłacane przez UE a nie jak dotychczas przez producentów samochodu. UE nałożyłaby odpowiedni podatek na producentów który pokryłby koszt utrzymywania ośrodków, ale zerwana zostałby zależność badających emisję z producentami. Testy powinny zmieniać się losowo i być bardziej dopasowane do rzeczywistych warunków a nie tych w laboratoriach. Kontrolowane mają być też losowo samochody już jeżdżące po drogach. Wszystkie te zmiany mają uniemożliwić w przyszłości oszukiwanie pomiarów. Zaproponowano też, że na producentów, którzy będą oszukiwać podczas testów, będzie nakładana kara w wysokości 30 tys. euro od każdego pojazdu.

 

Co to może oznaczać w praktyce?

Koniec silników Diesla na europejskich drogach.

Silniki Diesla są oszczędne ale w praktyce emitują do atmosfery sporo szkodliwych substancji. Producenci samochodów już zapowiadają, że silniki Diesla spełniające wyśrubowane normy są możliwe, ale nieopłacalne z ekonomicznego punktu widzenia. Szef Volvo rokuje, że śmierć jednostek wysokoprężnych nastąpi już po 2020 r.